Do Kuala Lumpur wybraliśmy się głównie ze względu na dłuższy pobyt w Tajlandii bez wizy. Można przebywać w niej tylko 30 dni bez wizy, ale dozwolona jest zmiana kraju, by cieszyć się na nowo 30-dniowym zapasem.
Nie znaliśmy prawie wcale Malezji i po za tym, że stolicą jest Kuala Lumpur i że pochodzi z niego Vischen założyciel MindValley – niewiele więcej o niej wiedzieliśmy. Kuala Lumpur okazało się bardzo nowoczesnym, ale też zaskakującym miastem, gdzie ogromne wieżowce mieszają się z zielenią i wybuchowym charakterem mieszkańców.
Jak dojechać?
Najłatwiej i najszybciej samolotem. My akurat lecieliśmy z Chiang Mai w północnej Tajlandii. Za lot w Air Asia zapłaciliśmy około 200 zł (osoba), ale do tego musieliśmy jeszcze wykupić bagaż rejestrowany za ok 150 z.
Lecąc z Polski trzeba się liczyć z dużo większymi kosztami. Ceny są podobne jak do Tajlandii czyli ok. 2 000 zł w 2 strony.
W Kuala Lumpur są 2 lotniska KIA1 i KIA1. Z tej drugiej lata głównie Air Asia. Obydwa lotniska są położone bardzo blisko siebie ok. 10 min drogi samochodem. Niestety do miasta jest już dużo dalej, bo ponad 50 km. Dlatego można wybrać z kilku opcji dojazdu:
najdroższa jest taksówka, dość drogi pociąg (ok 50 zł za osobę) i całkiem tani autobus (ok 12 zł). Autobusów jest bardzo dużo i jeżdżą często, więc jest to naprawdę dobre rozwiązanie.
Gdzie spać?
My znaleźliśmy tani hostel w Chinatown za ok. 80 zł za noc za pokój 2-osobowy. Niewątpliwym plusem mieszkania w Chinatown jest to, że jest wszędzie blisko i tanio.
W naszym hostelu niestety było dość słabe wi-fi, nie było kuchni (tylko czajnik) i wpłacało się kaucje ok 50 zł. Wewnątrz pokoju wisiał cennik ile kosztują poszczególne zniszczenia np. niezmywalna plama na ręczniku. Pewnie ze względu na bardzo niskie ceny noclegu, właściciele chcieli mieć pewność, że nie będą musieli dopłacać do interesu.
Jeżeli planujecie spędzać większość czasu na zwiedzaniu miasta, to ten hostel jest naprawdę w porządku, ma klimatyzacje, pokój jest sprzątany, a kawa i herbata uzupełnianie 🙂
Jak poruszać się po mieście?
Ogromnym plusem Kuala Lumpur jest to, że jest darmowa komunikacja – autobusy GoKL. Są aż 4 linie, mapkę można znaleźć w necie, albo na ulotkach w hostelach. Autobusy jeżdżą co 5 min, a wieczorem co 10. Są klimatyzowane, a do tego jest w nich darmowe wi-fi, więc można jeździć nimi w kółko. Niestety mają przystanki końcowe i trzeba się przesiadać na następny. Potrafią też być tak zapchane, że nie zatrzymują się na przystankach…
Innym dobrym sposobem komunikacji jest metro. Nie stoi się w korkach, ale trzeba zapłacić parę złotych za przejazd. Taksówki wychodzą najdrożej i tej opcji w ogóle nie sprawdzaliśmy.